wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział II

  • Hailey, skarbie, jesteś już gotowa ? - zapytał zniecierpliwiony Luke stukając delikatnie w mahoniowe drzwi łazienki.
  • Tak, tak. Już prawie. Możesz czekać przed drzwiami, zaraz do ciebie dojdę. - odpowiedziała dziewczyna delikatnym głosem poprawiają przy tym swoją fryzurę.
Cienkie kreski na górnej powiece, czerwone usta i wytuszowane rzęsy – makijaż idealny. Do tego falowane włosy opadając na ramiona dziewczyny. Wyglądała po prostu ślicznie. Ostatnie spojrzenie w lustro, by upewnić się, że wszystko jest na swoim miejscu i wyszła. Tak jak było wcześniej ustalone, Luke czekał już przed drzwiami.
  • Ślicznie wyglądasz. - powiedział spoglądając w niebieskie oczy dziewczyny.
  • Dziękuję. A teraz chodźmy, bo jesteśmy spóźnieni. - odpowiedziała Hailey, chwytając swojego chłopaka za rękę i prowadząc po schodach w górę.
Rzeczywiście, dziewczyna wyglądała cudownie. Miała na sobie białą, luźną bluzkę na ramiączkach i dżinsowe, poszarpane szorty, które podkreślały jej szczupłe, opalone nogi. Czarne szpilki uzupełniały cały look. A co, raz na jakiś czas trzeba się odstroić, a impreza taka jak dzisiaj, była do tego najlepszą okazją. Tego dnia odbywała się domówka u kumpeli Hailey – Rebeki. Dziewczyny były ze sobą dość blisko. Jak to się mówi, każda okazja jest dobra do świętowania, a szczególnie 18 urodziny przyjaciółki. Co prawda dziewczyna nie miała ochoty na imprezowanie, jednak poszła na przyjęcie, ze względu na relacje między nimi. Mieszkanie solenizantki znajdowało się zaledwie kilka pięter wyżej, mimo tego para się spóźniła.
  • No cześć ! W końcu jesteście, wchodźcie. - przywitała ich Rebeka, która była już delikatnie wstawiona. 
Para weszła do środka i rozejrzała się po pomieszczeniu. Wszędzie pełno alkoholu, całujących się par, tańców na stole i różnych używek, czyli wszystko na co w tej chwili Hailey miała najmniejszą ochotę. Dziewczyna odwróciła się do Rebeki, by prosić ją o wodę, jednak dziewczyny już tam nie było. Polewała piwo kolejnym gościom. Hailey popatrzyła na Luka pytającym wzrokiem, na co on zareagował chwytając ją za rękę. 'Mam lepszy pomysł' powiedział i ruszyli po schodach w górę. Hailey wiedziała gdzie chłopak ją prowadził i bardzo jej się to podobało. W sekundzie pojawił się uśmiech na jej twarzy. Jeszcze tylko kilka schodków i …. 'No to jesteśmy' powiedział chłopak chwytając dziewczynę za jej bok i przyciskając ją do siebie. Hailey spojrzała się w jego brązowe tęczówki. 'Dziękuję' powiedziała z radością w sercu i odetchnęła z ulgą.

Niebo było już ciemne i pełne gwiazd, pewnie dlatego, że była już noc. Pomimo ciepłej pory roku, można było poczuć zimny powiew wiatru. Hailey usiadła i oparła się o niewielki kawałek muru znajdujący się na dachu. Po chwili dołączył no niej również Luke. Dziewczyna usilnie wpatrywała się w gwiazdy. Nie rozproszyły jej nawet delikatne usta Luke'a, które muskały jej szyję. Dziewczyna z uśmiechem nabierała chłodnego powietrza w płuca i cieszyła się tą wspaniałą chwilą. Jako wieczna optymistka, miała nadzieję, że nikt nie przeszkodzi im tej nocy i będą mogli w spokoju nacieszyć się samotnością, z dala od całego gwaru i nastroju imprez. Jej życzenie się spełniło. Nikt nawet nie zajrzał, wszyscy bawili się dwa piętra niżej. Właśnie ten dach był ulubionym miejscem zarówno dziewczyny jak i Luke'a. Nic w tym dziwnego. Z tego miejsca można było zobaczyć większą część miasta. To właśnie tutaj wschodziło słońce. Ale chyba najważniejsze, patrząc na gwar uliczny doceniałeś każdą chwilę spokoju. To magiczne miejsce nie miało zbyt wielu odwiedzających. Hailey i Luke byli jedynymi ludźmi spędzającymi tam czas, nie wliczając pracowników służbowych, tj. kominiarz. Tamtego wieczoru Hailey nie musiała czekać długo, by ogarnęła ja senność. Pogawędka z Luke'iem trwała zaledwie kilka minut, po czym dziewczyna zasnęła. Trzeba przyznać – wyglądała słodko. Jej delikatnie falowane kosmyki włosów opadły jej na twarz, uwidoczniły się niewielkie dołeczki w policzkach. Była taka ciepła i niewinna. Luke uśmiechnął się tylko na widok śpiącej dziewczyny i przykrył ją swoją ciemnoszarą bluzą, po czym sam zasnął.

Kiedy para się obudziła było już rano. Najwidoczniej przespali całą imprezę, co zresztą wcale im nie przeszkadzało. Było naprawdę wcześnie. Słońce dopiero wznosiło się do góry. To była chyba piąta nad ranem. Hailey wtuliła się w bluzę swojego chłopaka i przywitała go porannym buziakiem. Oboje wstali i postanowili, że udadzą się do swojego mieszkania. Starali się przemknąć przez mieszkanie znajomych jak najciszej, by nie zbudzić śpiących tam imprezowiczów. Nie jest to wcale tak prosta sprawa, jednak dali radę. Można powiedzieć – mają w tym wprawę. To nie pierwszy raz kiedy 'uciekają' z imprez. Nie jest to oczywiście tak, że nie lubią chodzić na domówki, po prostu nie w takiej ilości. Niestety, ciężko jest odmówić, szczególnie gdy są to bliscy znajomi. Tak więc wychodzi, że przesypiają imprezę lub rozmawiają przez całą noc. Przechodząc przez pokój imprezowy można było znaleźć wszystko, począwszy od butelek po alkoholu nawet po bieliznę, niestety nie właścicielki mieszkania. Para ze spokojem przemknęła przez pomieszczenie i chwilę później znajdowała się już pod drzwiami ich lokum. Dziewczyna, nadal śpiąca, automatycznie rzuciła się na łóżko, chłopak zaś zaczął się szykować do pracy. Jego zmiana zaczynała się za godzinę, więc była to najwyższa pora by zacząć się zbierać, pomimo niewyspania i obolałych pleców. Poranna kawa, zimny prysznic i pożywne śniadanie zdecydowanie postawiły Luke'a na nogi. Poczuł się o niebo lepiej. Przed wyjściem nie zdążył zobaczyć się z Hailey, więc zostawił jej karteczkę i wyszedł. Chwile później wstała i dziewczyna. Pod przymusem budzika podniosła powieki i zniechęcona zaczęła się ubierać. Jedyne co miała zaplanowane na ten dzień, to godzinne zajęcia na uczelni. Niezbyt ciekawa forma spędzania wolnego czasu, jednak trzeba zaliczyć. Jedząc musli z mlekiem zauważyła kartkę.

Spotkajmy się dzisiaj przed mostem o 17.


To krótkie zdanie wywołało pierwszy dzisiaj uśmiech na twarzy Hailey. 'Ciekawe co tym razem wymyślił' pomyślała. Zbliżała się już trzynasta, więc dziewczyna zarzuciła brązową torbę na ramię i wyszła. Zajęcia na uczelni bardzo się dłużyły. W notatkach znajdowały się jedyne niekształtne rysunki, które były wynikiem nudy. Każda minuta była męką i mijała wolniej niż zwykle. Powieki Hailey ledwo się podnosiły. Kiedy profesor ogłosił koniec zajęć, energia jak z procy wstąpiła w dziewczynę. Szybkim krokiem wyszła z sali. Do umówionego spotkania miała jeszcze chwilę czasu, więc wskoczyła na kawę do Starbucks. Uwielbiała ten smak. White Chocolate Mocha. To jest to. Związała swoje brązowe włosy w niezdarnego koka i ruszyła dalej. Była parę minut wcześniej, ale stwierdziła, że zaczeka na ukochanego rozkoszując się smakiem tej przepysznej kawy. Ku jej zdziwieniu nie musiała czekać. On już tam był. Tylko chwila....coś jest nie tak. Dopiero po chwili dotarło do jej umysłu co tak naprawdę się dzieje. Pomimo głośnego gwaru ulicznego, można było usłyszeć plusk rozlanej kawy....i głośne bicie serca dziewczyny.

Na wstępie PRZEPRASZAM, że tak długo musieliście czekać na kolejny rozdział. Na prawdę przepraszam :( Tak czy inaczej, oto rozdział II. Kolejne już na pewno będą pojawiać się regularnie ( co 2 tygodnie). Zaczynają się wakacje, więc będę mieć dużo czasu na tworzenie. Zapraszam do czytania i KOMENTOWANIA ! :)

PS. Zmieniłam nazwę twittera, więc teraz znajdziecie mnie pod nazwą @strongfordreams. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz